Billa Gatesa chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Wystarczy wspomnieć, że jest najbogatszym człowiekiem na świecie oraz założycielem firmy Microsoft. Od 2008, Bill jest na emeryturze, nie oznacza to jednak, że próżnuje. Razem z żoną zajmują się działalnością charytatywną, wspierającą m.in. kraje najbiedniejsze.
Oprócz tego, miliarder przejmuje się losami naszej planety i myśli intensywnie o jej przyszłości. Zauważa problem nieustającego przyrostu ludności, a co za tym idzie zapotrzebowania na energię elektryczną. Już teraz szacuje się, że to zapotrzebowanie wzrośnie o 50% w latach 2010-2040. Niestety wraz z zwiększającym się zużyciem energii, zwiększa się też poziom emitowanego dwutlenku węgla, co negatywnie odbija się na klimacie. Nad tym problemem właśnie pochyla się Bill Gates.
W zaprezentowanym nagraniu Bill Gates przedstawia i wyjaśnia równanie, które według niego pozwoli nam lepiej zrozumieć obecną sytuację i to, jak możemy ją naprawić.
CO2 to oczywiście dwutlenek węgla, który Bill chciałby zminimalizować do zera. By to osiągnąć chociaż jedna z danych po lewej równania powinna wynosić zero. Gdyż jak wiadomo jakakolwiek liczba pomnożona przez zero daje również zero. Te dane to:
Miliarder zauważa również, że samo istnienie odnawialnej energii, która nie zanieczyszcza atmosfery nie jest wystarczające. Największym wyzwaniem jest spowodowanie, by ta zielona energia była tania i dostępna dla każdego na kuli ziemskiej. Dodatkowo, mimo że energia słoneczna i wiatrowa są czymś bardzo pozytywnym, to jednak nie są w 100{c730e33633c26d5ce09e8530af45096e844a5ec90d04df4c25ad05082160425e} wystarczające na ten moment. Energia potrzebna jest również w nocy oraz wtedy, kiedy nie wieje wiatr. Opcje magazynowania energii nie są na ten moment zbyt efektywne, a co najgorsze – po prostu drogie.
Dlatego właśnie potrzebujemy cudownego przełomu, który wprowadzi ogólnodostępną, tanią i niezawodną energię. Jednak nie musimy się obawiać, że potrzeba tutaj czegoś zupełnie nieosiągalnego, gdyż Bill wyjaśnia nam co ma dokładnie na myśli. Za przykład poprzednich cudów podaje wynalazki, które teraz są dla nas czymś zupełnie normalnym, czyli np. Internet i komputer. Jednak do takiego cudu nie dojdzie bez ogromnych nakładów finansowych i zaangażowania ludzi. Założyciel Microsoftu obwinia tutaj rząd Stanów Zjednoczonych, obliczając, że średnio w ciągu tygodnia w Ameryce zużywane jest paliwo za kwotę większa, niż kwota przeznaczona przez Stany na badanie nad energią w przeciągu całego roku. Nie zrzuca on jednak całego ciężaru odpowiedzialności na Stany Zjednoczone, wręcz przeciwnie. Bill Gates zauważa, że nie wystarczy inicjatywa jednego kraju czy paru firm i postuluje, że potrzebna jest współpraca wielu podmiotów, zarówno publicznych jak i prywatnych w celu odkrycia cudu energetycznego.
W praktyce na pewno nie wszystko jest takie proste jak to tłumaczy nam Bill Gates. Niemniej jednak warto się zastanowić nad jego pomysłami.